Wiadukt w gminie Kiełczygłów grozi katastrofą. „Rażący błąd w sztuce inżynierskiej”

Kiepski stan przejazdu nad torami w Gumnisku stanowi problem nie tylko dla użytkowników drogi. „Istnieje realna groźba katastrofy kolejowej” - przestrzega autor wykonanej na zlecenie powiatu ekspertyzy, wskazując na odpadające fragmenty obiektu. Ze względów bezpieczeństwa wstrzymano tutaj ruch ciężkich pojazdów. Mieszkańcy nie wyobrażają sobie, żeby wiadukt został całkowicie zamknięty, bo musieliby nadkładać sporo drogi. Linia kolejowa dzieli wieś na pół.

- Zgodnie z zaleceniami autora ekspertyzy, dopuszczony jest ruch pojazdów o wadze do 3,5 tony. Jest to jednak rozwiązanie nie do utrzymania w dłuższej perspektywie, dlatego naciskamy PKP w sprawie remontu wiaduktu. Pisma krążą pomiędzy kolejowymi spółkami i na razie nie mamy żadnej konkretnej odpowiedzi - mówi Lech Sobczak, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Pajęcznie.

Do ostatniego pisma, który starosta pajęczański Jan Ryś wystosował 6 marca, załączono wspomnianą ekspertyzę. „Mając na uwadze bezpieczeństwo uczestników ruchu, w tym również ruchu kolejowego, zwracam uwagę na pilną potrzebę podjęcie niezbędnych działań zmierzających do modernizacji wiaduktu” - pisze starosta.

- Dziwi, że po tak długim czasie nie nadeszła jeszcze żadna odpowiedź. Podejrzewam, że zaskoczył ich ten temat i zastanawiają się teraz, co z tym fantem zrobić. Trudno stwierdzić, kto z ich strony powinien podjąć decyzję - mówi dyrektor Sobczak. - Mieliśmy wizytę przedstawicieli PKP. Widać było, że nie bardzo byli zorientowani, że istnieje taki obiekt, jak wiadukt w Gumnisku.

Z wykonanej w lutym br. ekspertyzy wynika, że wiadukt można warunkowo użytkować, ale nie dłużej niż przez okres jednego roku. Jednym z warunków jest ograniczenie na wiadukcie tonażu, a także prędkości do 10 km/h.

„Zaniechanie bądź zbytnie opóźnienie prac remontowych prowadzić będzie w niezbyt odległym czasie do całkowitego wyeliminowania wiaduktu z użytkowania” - czytamy w ekspertyzie, którą sporządził dr inż. Janusz Ukleja z Wrocławia.

Wójt gminy Kiełczygłów Kazimierz Jędrzejski zapewnia, że trzyma rękę na pulsie. - Najważniejszy jest tutaj interes naszych mieszkańców. Na razie mamy spokój, ale temat wróci za rok, więc z całą pewnością potrzebny jest remont. Jestem na bieżąco informowany o działaniach podejmowanych przez powiat - mówi wójt.

Wiadukt znajduje się nad magistralą węglową Śląsk-Porty. To jedna z ważniejszych linii kolejowych w kraju, szczególnie dla ruchu towarowego. Aktualnie trwają przygotowania do modernizacji szlaku na odcinku od granicy województw łódzkiego i śląskiego do Zduńskiej Woli. Z korespondencji starosty z PKP wynika, że remont wiadukt w Gumnisku nie jest ujęty w projekcie i raczej nie będzie.

- Linia tak ważna dla Polski, a nie bierze się pod uwagę obiektów inżynieryjnych po drodze. Przy budowie autostrady byłoby to nie do pomyślenia - ubolewa Lech Sobczak.

Zgodnie z ustawą o drogach publicznych, kolej odpowiada za dolną część konstrukcji wiaduktu, znajdującą się nad torami, łącznie z urządzeniami zabezpieczającymi. Wiadukt w gminie Kiełczygłów powstał w 1937 r. W połowie lat 60. konstrukcja nośna obiektu została podniesiona o ok. 60 centymetrów w związku z elektryfikacją magistrali węglowej. W ocenie autora ekspertyzy popełniono wtedy „rażący błąd w sztuce inżynierskiej”, co jest przyczyną najpoważniejszych uszkodzeń konstrukcji wiaduktu. Inne defekty mają związek z wiekiem obiektu - przez 80 lat od jego budowy procesy korozyjne zrobiły swoje.

Ekspertyza zawiera też konkretne wytyczne dla opracowania projektu rekonstrukcji wiaduktu. Orientacyjny koszt koniecznych robót wynosi ok. 850 tys. zł.