Tragiczna śmierć 17-latka w Pajęcznie. Burmistrz nie kwestionuje swojej winy

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. O postawieniu zarzutu za śmiertelne potrącenie 17-letniego mieszkańca Pajęczna pisaliśmy TUTAJ. Burmistrz Pajęczna nie kwestionuje swojej winy. Prosi też, aby swobodnie posługiwać się jego wizerunkiem.

- Nie zamierzam ukrywać się pod inicjałami. Postawiono mi zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, do czego się przyznałem i za co poniosę odpowiedzialność. Cóż mogę więcej powiedzieć. Strasznie mi przykro z powodu tego, co się wydarzyło. Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Jedyne, co na dziś mogę zrobić, to powiedzieć przepraszam rodzinie, którą to dotknęło, bo czasu nie cofnę - mówi burmistrz Dariusz Tokarski.

Tragiczny wypadek, do którego doszło wieczorem 24 lipca, poruszył do żywego mieszkańców Pajęczna. Kuba kochał motocykle. Mieszkańcy zapamiętają go też jako nieźle zapowiadającego się zawodnika MMA. Mimo młodego wieku, zdążył już zadebiutować w „klatce” w październiku 2017 r. na gali w Pabianicach. W ostatniej drodze tragicznie zmarłemu 17-latkowi towarzyszyły rzesze mieszkańców.

Sprawa wywołała olbrzymie emocje, a niejednemu cisnęły się na usta nie dające się cytować słowa pod adresem sprawcy wypadku. Ratusz, a także witacz przy wjeździe do miasta pomazano niewybrednymi napisami. Z drugiej strony wiele jest głosów w obronie burmistrza. Wszak do końca swoich dni będzie musiał żyć ze świadomością zabicia człowieka. Pojawiły się też teorie spiskowe dotyczące stanu trzeźwości Dariusza Tokarskiego w momencie wypadku. Policja nie zostawia cienia wątpliwości: wynik na alkomacie był zerowy.